Dzień Uchodźcy – raciborzanie też nimi są

Obchodzony 20 czerwca jest okazją do zastanowienia się, dlaczego Polakom trak trudno zaakceptować fakt, że ludzie migrują, że do Europy zjeżdżają uchodźcy z Syrii, a do Francji Afrykańczycy. My, Polacy też jesteśmy już wszędzie. I nikomu to nie przeszkadza.

- reklama -

Chyba każdy mieszkaniec Raciborza ma w rodzinie lub w gronie znajomych przynajmniej kilku takich, co wyjechali za granicę. Polacy emigrują właściwie od zawsze. Powodów jest multum i mnożyć można je w nieskończoność: polityczne, narodowościowe, ekonomiczne – to kilka z nich. Są tacy, co wyjeżdżają za miłością, są tacy, co jadą za chlebem. Wyjeżdżała inteligencja, wyjeżdżali ci, którzy nie mogli sobie poradzić w Polsce. Do Berlina, by dostać azyl, jeździli wychodźcy polityczni, do Londynu młodzi ojcowie chcący zarobić na rodzinę na zmywaku. I wszędzie czekano na nich z szeroko otwartymi ramionami. A przynajmniej z zasiłkiem na start i otwartością, zrozumieniem. A rzadko zdarzało się, żeby jeden Polaczek z drugim słowem po angielsku czy niemiecku potrafił się odezwać.

 

Do Londynu jechali na ogół zupełnie w ciemno. Sypiali po 15 osób w pokojach z piętrowymi łóżkami, jedli przywiezione z Polski zupki chińskie, by było taniej, a każdy zarobiony grosz wysyłali do domu. Ze społecznością angielską nie integrowali się wcale, bo brak znajomości języka i praca na kilka etatów nie sprzyjały towarzyskim spotkaniom. Idąc do pracy na zmywak czy na budowę ani razu nie usłyszeli, że zabierają robotę miejscowym, że psują rynek, że są darmozjadami. Rzucając pety na chodnik i mięsem na prawo i lewo, nie dostali po mordzie za to, że brakuje im ogłady czy tak przecież ważnego dla Anglików taktu. A kiedy zaczęli flirtować z Brytyjkami, nikt im nie wmawiał, że próbują je zgwałcić.

 

Do Berlina zjeżdżali już masowo od lat 1980 – jechali ci, co czuli się Niemcami, jechali ci, co czuli się prześladowani i ci, którzy wyczuli, że na zachodzie będzie im lepiej. I nikt z nich nie mówił po niemiecku. Bez wstydu podpisywali podania o azyl, skarżyli się na to, jak im we własnym kraju źle, jak polityka rządzących doprowadza naród do ruiny, jak to wojna domowa nad nimi wisi. Bez krępacji uczestniczyli w darmowym kursie języka, czekali aż im się załatwi pracę. Ochoczo pobierali zasiłki, odbierali kupony, kieszonkowe, a wielu z nich – nawet mieszkania. Niektórzy musieli przejść przez obóz adaptacyjny – kilka miesięcy w ciasnych pomieszczeniach, setki osób zgromadzonych na ciasnej przestrzeni. Wszyscy natomiast bez wyjątku zapomnieli chyba, jak to było na początku ich pobytu za granicą.

 

Nasza Czytelniczka z Berlina w ten sposób apeluje do mieszkających tam Polaków:

 

„Polacy w Berlinie bardzo chętnie podkreślają, jak to inaczej żyje się im na zachodzie, w wielkim mieście, stolicy bogatego kraju. Dumnie publikują w mediach społecznościowych informacje o ciekawych imprezach, wydarzeniach kulturalnych, puszą się wieści o tym, że to jedno z popularniejszych miast na świecie. Wybrali Berlin z różnych powodów – między innymi dlatego, że miasto potrzebowało wsparcia migrantów, by napędzać gospodarkę. Co drugi Polak w Berlinie przyjechał, bo miał tu lepsze perspektywy niż w Polsce, nie raz zaczynał od pracy na zmywaku lub sprzątając mieszkania, często za niższą stawę niż inni, byle się utrzymać, przetrwać na początku. Jedni się wybili, inni skończyli na zasiłku. Są też tacy, którzy przyjechali jedynie po to  – słyszeli, że socjal w Niemczech lepszy niż ten w Polsce.

 

Nie bez powodu też różne możemy słyszeć na swój temat opinie – na ogół cenią nas za pracowitość, punktualność, rzetelność i fachowość. Jednak czasem ktoś trafi na Polaka, którego wyzwać można jedynie od złodzieja, pijaka, oszusta, i to na ogół ta metka przylega do naszej mini-społeczności w Berlinie. Nie dlatego, że odpowiada rzeczywistości, ale dlatego, że tak łatwiej. Co z tego, że krzywdząca. I Tobie przykro z tego powodu, i mnie nieswojo, kiedy czasem przedstawiając się jako Polka, muszę radzić sobie ze spojrzeniem pełnym odrazy. Niefajne, co? Nie sądzi się przecież ludzi jedną miarą. Oboje o tym wiemy. Tylko dlaczego zatem, tak łatwo przychodzi Ci oceniać sąsiadów z bloku, którzy przyjechali do Berlina z Turcji, Azji, czy krajów arabskich lub, nie daj dobry boże, z Syrii. Skąd bierze się u Ciebie to przekonanie o tym, że to wszyscy brudasy, ciapasy i skoroś taki tolerancyjny, to dlaczego otwiera Ci się nóż w kieszeni za każdym razem, kiedy widzisz coś, co jest ci nieznane, co nie pachnie polską zaściankowością, czego nie da się wymówić po polsku?

 

Zanim oplujesz kogoś następnym razem na ulicy z język, w którym mówi, zastanów się, czy ktoś wkrótce nie opluje Twojej żony za to, że mówi z polskim akcentem. Zanim znów rzucisz mięsem w stronę kobiety w burce, pomyśl, czy ktoś nie zaatakuje Twojej siostry za to, że chodzi w latem w szortach. Zanim ponownie przywalisz komuś za to, że niefajnie na Ciebie spojrzał, wyobraź sobie, ze Twój kumpel obrywa na ulicy za nic. Zanim wyzwiesz dwóch chłopaków całujących się na ulicy od wolę-nie-pisać-czego, niech przemknie Ci przez myśl, że jeden z nich mógłby być Twoim synem. Zanim oplujesz wszystkich dookoła za to, że są inni niż Ty, zastanów się, co czyni Cię od nich lepszym. Wątpię, czy cokolwiek. Wszyscy jesteśmy tu na tych samych warunkach, mój drogi. Te same mamy prawa, tak samo jesteśmy migrantami. Nieważne, czy siedzisz tu rok, czy może lat dwadzieścia, więc jak już miłować nie umiesz, to szanuj przynajmniej tego drugiego człowieka. A jak nie podoba ci się to, że wokół miliony takich jak Ty, tylko trochę innych, to może rzeczywiście zostań w Polsce. Tam nadal bezkarnie pali się kukły Żydów na rynku i obija twarze ludziom za to, że mają inny kolor skóry”.

 

 

źródło zdjęcia: gazeta.pl 
Na starym lotnisku Tempelhof w Berlinie zorganizowano tymczasowy obóz dla uchodźców. W pomieszczeniu po dawnej hali lotniska ma zamieszkać docelowo 2,3 tysiąca uchodźców. W podobnych warunkach mieszkali w latach '80 Polacy-wychodźcy do Berlina Zachodniego. Ich obóz znajdował się przy ulicy Marienfelder 66-80.

 

 

 

20 czerwca to Światowy Dzień Uchodźcy. To taki dzień, o którym sami zainteresowani pewnie nawet się nie dowiedzą, bo skąd i jak. Nie ma to dla nich znaczenia. Dla nich to kolejny dzień do przetrwania. Wiecie, że w Berlinie zarejestrowani już uchodźcy mogą poruszać się po mieście tylko ze specjalnymi numerkami na nadgarstkach? Niektórzy z nich nadal chodzą na bosaka. Nie dlatego, że reprezentują inną kulturę, ale dlatego, że zwyczajnie nie mają co włożyć na bose stopy.

  

GUS szacuje, że pod koniec 2014 roku za granicami Polski przebywało ponad 2,3 mln Polaków. Od 2015 roku, wyjeżdżając z kraju, nie ma się obowiązku zgłaszać tego faktu, więc szacunki dotyczące kolejnych Polaków decydujących się na wychodźstwo są znacznie utrudnione. – Nie wiemy, ilu raciborzan zdecydowało się na wyjazd z miasta w ostatnich latach. Nie prowadzimy takich rachunków, a ustawa wprowadzona w 2015 roku utrudnia takie, nawet przybliżone, obliczenia jeszcze bardziej – mówi Maria Góreczna, podinspektor ds. ewidencji ludności UM Racibórz. Szacuje się jednak, że co piąty mieszkaniec Polski myśli o wyjeździe za granicę na dłużej.

 

Polacy tworzą ogromną grupę wychodźców najczęściej w Niemczech i Wielkiej Brytanii, ale i Włoszech czy Holandii. W wielu europejskich miastach tworzą swoiste getta, zamieszkują dzielnice na obrzeżach, w których spotkać można prawie samych Polaków. Zakładają tam swoje polskie sklepy i restauracje, prowadzą działalności usługowe w języku polskim, chodzą do polskich kościołów. I nikt nie wyzywa ich od odmieńców, zacofańców kulturowych czy ignorantów. Nikt nie każe wracać do domów.

 

Dajcie żyć, ludzie. Sobie i innym. Odpuście tym biednym uchodźcom, tak jak nam zostało odpuszczone. Jasne, nie wiemy, czy do Europy trafiają ci, którzy tego najbardziej potrzebują i jasne – ich kultura różni się od naszej. Ale tak samo było z nami – na zachód wyjechało niemało cwaniaczków, którzy nie jechali tam za chlebem i nikt im tego teraz nie wypomina. A we Włoszech – kraju pasty i pizzy – namiętnie lepimy te swoje pierogi, mimo że przecież Włosi jedzą ravioli. I nikt nas za to nie linczuje. Jesteśmy równi, zrozumcie to wreszcie. I oddajcie potrzebującym to, co kiedyś wam albo waszym znajomym, bliskim zostało podarowane. Bo nie wiecie, szczególnie patrząc na obecne przemiany polityczne w Polsce, kiedy tej dobrej przysługi będziecie potrzebować z powrotem.

 

/ba/ 

- reklama -

4 KOMENTARZE

  1. Haha, no jasne, Raciborzanie sa lepsi od innych. A jak wyjeżdżała Twoja rodzina albo znajomi, to kim byli? Uchodźcami politycznymi hyba, nie? Ale trudno dostrzec belkę w swoim oku, łatwiej drzacgę u kogoś. Co za żenada.

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj